poniedziałek, 26 stycznia 2015

Geoarbitraż, a wizyta u fryzjera..

Pod pojęciem geo-arbitraż z reguły pojawia się wyobrażenie chatki z bambusów położonej nad piękną plażą przy oceanie.. na swojej skórze (i to dosłownie ;)) miałem okazję przekonać się o potędze geoarbitrażu na swoim lokalnym podwórku.. wizyta centusia krakowskiego (mimo postępującej łysiny ;)) u fryzjera w Grodzie Kraka jest związana z wydatkiem rzędu 25-30zł. Korzystając z odwiedzenia w weekend "swoich rodzinnych stron" wybrałem się do miejscowego fryzjera, gdzie cena usługi była o 50% (!!) niższa niż zwykle do tej pory przychodziło mi płacić. Siedząc sobie u fryzjera w fotelu doszedłem do wniosku, że takie postępowanie może być bardzo korzystne finansowo również w przypadku wielu innych usług i zakupów tj.:

- naprawa samochodu (zarówno mechanika, jak i lakierowanie)
- kupno mięsa/wędlin u rzeźnika
- drobne usługi ślusarsko-stolarskie
- wiele, wiele innych..

Oczywiście nie można zapominać o koszcie związanym z dotarciem do danego miejsca. Można jednak się zastanowić, czy da się połączyć przyjemne z pożytecznym.. w moim przypadku jazda 125 km tylko w celu odwiedzenia fryzjera nie bardzo znajduje ekonomiczne uzasadnienie :) ..sytuacja się jednak zmienia w momencie, kiedy taka wizyta u fryzjera jest niejako przy okazji odwiedzin w rodzinnych stronach.. oczywiście spokojnie znacznie bliżej pewnie znalazłbym usługi w równie atrakcyjnej cenie.. to wymaga jednak odrobiny samozaparcie  w poszukiwaniach albo przynajmniej posiadania znajomych, których opinie/polecenia są przez nas uważane za warte uwagi.


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Muzea w Krakowie za darmo - Kultura za darmo ;)

Niedzielne popołudnie.. na parkingach pod krakowskimi centrami handlowymi samochody leniwie się poruszają w poszukiwaniu wolnych miejsc.. przed kasami w sklepach kolejki przestępujących z nogi na nogę osób.. ogólny gwar i harmider.. w tym samym czasie w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie CISZA.. jedynie pojedyncze osoby zapoznają się z udostępnioną ekspozycją.. dziwne!? ;) eee.. malkontenci stwierdzą, że przecież:

- wystawa z pewnością jest nieciekawa (!)
- bilety za drogie (!)
- jak muzeum, to są tam pewnie tylko jakieś zakurzone eksponaty (!)
- jak to w muzeum, niczego nie wolno dotknąć (!)
- etc.
- itp.
- itd.

Każdemu z takim zarzutami odpowiem:
- zachęcam do odwiedzin, a wiele osób z pewnością się zdziwi poziomem ekspozycji (!) :)
- w muzeum można postrzelać z broni maszynowej (!) ;)
- muzeum w taki dzień jak niedziela jest DARMOWE (!) :)

Zresztą chciałbym z tego miejsca namówić WSZYSTKICH do odwiedzania krakowskich muzeów - nie tylko (albo nawet przede wszystkim) w inne dni niż Noc Muzeów :) Dodam, że nie potrzebna jest do tego wcale sakiewka srebrnych monet :) Praktycznie każde muzeum, które odwiedzałem w Krakowie ma wybrany jeden dzień w tygodniu, w którym możliwe jest jego oglądanie za darmo. Co zrozumiałem, jest to czasem pewna niedogodność wynikającą z pogodzenia wizyty w muzeum z innymi obowiązkami :) Jak to się jednak mówi: "Kto chce - szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu" :)

Poniżej zamieszczam swój prywatny RANKING miejsc do odwiedzania wraz z podaniem dnia tygodnia, w którym muzeum można zwiedzić za darmo:

1. MUZEUM ARMII KRAJOWEJ w Krakowie ("darmowy" dzień: niedziela)
2. MUZEUM LOTNICTWA w Krakowie ("darmowy" dzień: wtorek) - polecam również rowerem ;)
3. MUZEUM SCHINDLERA w Krakowie ("darmowy" dzień: poniedziałek)
4. MUZEUM KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ w Krakowie ("darmowy" dzień: wtorek)
5. MUZEUM POD RYNKIEM w Krakowie ("darmowy" dzień: poniedziałek)
6. MUZEUM ETNOGRAFICZNE w Krakowie ("darmowy" dzień: niedziela)
7. MUZEUM NARODOWE w Krakowie ("darmowy" dzień: niedziela)

i jeszcze dwa muzea, dla których nie pamiętam jaki dzień jest tym "darmowym":

8. MUZEUM NA UL. POMORSKIEJ ("darmowy" dzień: (?))
9. MUZEUM "STARA SYNAGOGA" ("darmowy" dzień: (?))




sobota, 10 stycznia 2015

Hreczanyki czyli kotlety mielone z kaszą gryczaną

Kuchnia to obok transportu inne równie atrakcyjny temat do poruszenia dla centusia krakowskiego :) W dniu dzisiejszym z pomocą w kuchni przyszedł zapożyczony przepis z Podkarpacia na bardzo smaczne (i oszczędne ;)) kotlety mielone. Zgodnie z przepisem oprócz mięsa mielonego wykorzystuje się kaszą gryczaną, co znacznie zwiększa objętość farszu do smażenia kotletów. Tym sposobem osiągnąłem wzrost objętości (~50%), którego może pozazdrościć niejeden rekin giełdowy :) A ja mam dodatkowy obiad GRATIS w cenie :)

Poniżej sam przepis, z którego korzystałem (http://bibliasmakow.pl):

Składniki (na ok. 12 kotletów, 1 kotlet ok. 150 kcal):
1/2 kg mięsa mielonego
200 g (szklanka) suchej kaszy gryczanej (użyłam palonej)
3 jajka
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka pieprzu
olej do smażenia (około 1 łyżkę na porcję kotletów)

sos chrzanowo-koperkowy:
2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
2-3 łyżki jogurtu greckiego
łyżeczka tartego chrzanu ze słoika
2 łyżki posiekanego koperku
opcjonalnie trochę posiekanego szczypiorku
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:
Kaszę gryczaną gotujemy według przepisu na opakowaniu. Odstawiamy do wystygnięcia. W misce mieszamy mięso z kaszą gryczaną, jajkami i czosnkiem. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju (lub więcej, wedle uznania). Z masy formujemy kulki, które następnie spłaszczamy (najlepiej robić to dłońmi namoczonymi w zimnej wodzie). Partiami smażymy z obu stron na złoty kolor (około 5-6 minut z każdej strony).
Hreczanyki podajemy z sosem powstałym z wymieszania podanych składników.

Smacznego!

czwartek, 8 stycznia 2015

Niedoceniany środek transportu w Krakowie

Jako typowy "Centuś krakowski" nie byłbym sobą, gdybym nie poruszył kwestii środka transportu, który jest chyba najbardziej niedocenianym wśród możliwych sposobów przemieszczania się po grodzie Kraka.. otóż po terenie Krakowa oraz jego okolicy - o czym pewnie wiele osób nie zdaje sobie sprawy - można się bardzo wygodnie przemieszczać z wykorzystaniem PKP.. widzę tu dwa duże plusy:

- duuuuża oszczędność czasu,
- oszczędność pieniędzy.

Co zrozumiałe, nie jest to opcja dla każdego, a dla osób, które mieszkają w bliskiej odległości od stacji PKP. Już sobie wyobrażam ten pomruk niezadowolenia czytającego te słowa, który tylko mruczy pod nosem, że "co jak co, ale mnie to nie dotyczy".. przyznam, że sam byłem zdziwiony ilością przystanków na terenie Krakowa i w jego okolicy.. mieszkam w okolicy Stacji "Kraków Łobzów" i przez długi czas nie przypuszczałem, że na Krakowski Rynek, czy też na Kazimierz albo Zabłocie znacznie szybciej dostanę się pociągiem niż autobusem/tramwajem.. nie mówiąc już o samochodzie w godzinach szczytu ;) A okazuje się, że PKP jest bezkonkurencyjne.. baaa.. może mnie zawieść również w szybkim tempie w wiele innych części Krakowa i nie tylko. Poniżej lista stacji między którymi można się szybko przemieszczać:

- Kraków Mydlniki
- Kraków Łobzów
- Kraków Główny
- Kraków Zabłocie
- Kraków Płaszów 
- Kraków Prokocim

i dalej:

- Wieliczka
- Zabierzów
- Rudawa
- Krzeszowice
- Trzebinia
- Oświęcim

To wszystko w konkurencyjnej cenie (w porównaniu do oferty MPK). Dodatkowym handi-capem może być jazda na jednym bilecie w dwie strony. Bilet w PKP jest z reguły ważny dwie godziny od jego "aktywacji", a załatwiając "szybką sprawę" może się jeszcze uda wrócić na tym samym bilecie..


Kraków Łobzów - Kraków Główny - 6 minut :)

Kraków Łobzów - Kraków Podgórze - 12 minut :) Bezcenne :)