wtorek, 28 kwietnia 2015

Wymiana tylnego zderzaka i klapy - SKODA FABIA I

Spotkała mnie ostatnio nieprzyjemna historia motoryzacyjna.. ktoś próbował staranować moje małe autko.. dodam, że do wypadku doszło w piękny, słoneczny dzień na prostym odcinku drogi.. :]

Ale nie w tym rzecz.. poniżej zamieszczam opis wymiany zderzaka i klapy tył.

Dodam może jeszcze tylko, że samodzielna naprawa pozwoliła mi sporo zaoszczędzić w porównaniu do cen oferowanych przez blacharzy-lakierników - otrzymałem zwrot pieniążka od ubezpieczyciela na podstawie wyceny naprawy, a już dalszy sposób wykonania naprawy zależał tylko ode mnie :) Podstawowe założenie polegało na znalezieniu potrzebnych mi części (zderzak, klapa) na popularnych portalach ogłoszeniowych - co ważne - w kolorze takim jak moje auto..






Wśród niezbędnych materiałów do naprawy nie mogło zabraknąć:
- zgrzewki piwa
- chusteczki do ocierania potu z czoła

oraz

- kluczy nasadowych
- zestawu torx-ów
- śrubokrętów

Poszczególne etapy wymiany zderzaka to:
- wyciągnięcie tylnych lamp (mocowanych na 3 lub 4 śrubkach) - pomocne będzie wyjęcie plastikowej osłony mocowanej od wewnętrznej strony bagażnika (u dołu)
- odkręcenie 2 wkrętów znajdujących się pod każdą z lamp (ładnie widoczne po zdjęciu lamp)
- odkręcenie 3/4 wkrętów znajdujących się w nadkolu (udało mi się to zrobić bez większego kłopotu bez ściągania kół)
- odkręcenie 4/5 wkrętów trzymających zderzak od spodu (łatwych do zauważenia)
- ściągnięcie  zderzaka uważając na to, by nie połamać plastikowych "zapięć" mocowanych po bokach zderzaka (w okolicy nadkola) - ewentualnie można przed wymianą kupić te elementy tak na wszelki wypadek (kosztują parę złoty, a pomagają później szybko zamontować nowy zderzak)

..i to tyle :) po założeniu trzeba tylko poskładać w odwrotnej kolejności i gotowe ;)

Teraz została jeszcze tylko wymiana klapy.. tu dobrze zapewnić sobie pomoc drugiej osoby - klapa jest dość ciężka i żeby nie uszkodzić lakieru lepiej wykonać tą wymianę z pomocnikiem. Tu wymiana również jest szybka i bezproblemowa (a przynajmniej taka powinna być ;))

Poszczególne etapy to:
- ściągnięcie osłon plastikowych klapy od wewnątrz (4 elementy, które należy delikatnie podważać)
- odczepienie od poszczególnych elementów wiązki elektrycznej i jej wyciągnięcie (chyba, że ktoś woli się bawić w późniejsze ustalanie, który kabel do czego służy ;))
- ściągnięcie siłowników bocznych poprzez ich podważenie (w miejscu łączenia klapy z siłownikami)
- odkręcenie torxów za pomocą których klapa jest zamocowana do zawiasów
- wyjęcie klapy

Montaż nowej w odwrotnej kolejności.


Wycieczki te dalekie i te bliskie.. Opole

Miasto wojewódzkie Opole bywa najbardziej atrakcyjne turystycznie pod koniec maja, gdy zamienia się w Stolicę Polskiej Piosenki. Ale i przez cały rok wiele zabytków wartych jest odwiedzenia.
Charakterystyczną Wieżę Piastowską i wizerunek opolskiego amfiteatru zna cała Polska. Podobny festiwal piosenki krajowej, starszy od opolskiego, urządzany jest jedynie w San Remo. Edyta Górniak, Michał Bajor, Pawet Kukiz to znani w catym kraju opolanie. Opole jest także areną Ogólnopolskich Konfrontacji Teatralnych „Klasyka Polska", Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Lalkowych.

Historyczno-geograficzny charakter stolicy regionu najlepiej oddaje fontanna „Opolska Ceres" dłuta Edmunda Gomanskyego. Bogini płodności i urodzaju (Demeter) otoczona jest mitologicznymi bóstwami, symbolizującymi filary opolskiego przemysłu: rolnictwo (Prozerpina), flisactwo i żeglugę (Neptun, Glaukos) oraz przemysł skalny i cementowy (Herkules). Nad opolskim rynkiem góruje sylwetka renesansowego ratusza, zbudowanego na wzór florenckiego Pallacco Veccio. W kamienicy nr 4 rozpoczął w 1958 roku działalność światowej stawy „Teatr 13 Rzędów" Jerzego Grotowskiego.

Willowa Pasieka - położona za kanałem Młynówka - to kolebka miasta. Z centrum wiedzie na wyspę secesyjny zielony mostek. Obok, przy naleśnikami „Grabówka", przykuwają wzrok zrekonstruowane figurki słynnego rzeźbiarza Thomasa Myrtka.

Na wyspie archeolodzy odkryli „Ostrówek" - wczesnośredniowieczny gród opolan, częściowo eksponowany w Muzeum Śląska Opolskiego. Po zamku - siedzibie opolskich Piastów, pozostała symboliczna Wieża Piastowska, architektoniczna ozdoba Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Pomiędzy Pasieką a rynkiem wije się Młynówka. Po oczyszczeniu kanału i odtworzeniu ścieżek spacerowych wzdłuż „Opolskiej Wenecji" po port rzeczny na wyspie Bolko nad Młynówkę mają powrócić charakterystyczne niegdyś dla tego miejsca gondole i łódki.

W pobliżu amfiteatru, przy dawnym stawie zamkowym, stoi "Domek Lodowy", niegdyś siedziba Towarzystwa Łyżwiarskiego, założonego w Opolu w 1908 roku.

Nad centrum miasta góruje dwuwieżowa gotycka katedra, a w niej cudowny obraz Matki Boskiej Opolskiej oraz płyta nagrobna Jana II Dobrego. W kościele franciszkanów zachwyca architektonicznie kaplica św. Anny - mauzoleum Piastów Opolskich. W podziemiach spoczywają szczątki książąt piastowskich.

W pobliżu kościoła franciszkanów, na ul. Minorytów stał dom, w którym urodzi) się słynny światowy podróżnik, lekarz, polityk Emin Pascha (Eduard Schnitzer), gubernator Ekwato-rii, znany z powieści Sienkiewicza „W pustyni i puszczy".

Zwykle poleca się w samym Opolu zwiedzenie Z00, spacer po wyspie Bolko, panoramę z Wieży Piastowskiej, wizytę w zabytkowych kościołach: katedrze, kościele franciszkanów, kościele „Na Górce" czy skorzystanie z ofert teatrów, kina, galerii i ośrodków kultury. Interesujące wystawy proponują opolskie muzea: Muzeum Śląska Opolskiego, Muzeum Diecezjalne, Galeria Jana Cybisa, Galeria Sztuki Współczesnej.

Chlubą miasta jest „Opolski Akropol" - siedziba Uniwersytetu Opolskiego z odrestaurowaną galerią rzeźby barokowej na zboczu i przyległą kaplicą św. Wojciecha. Kaplica stoi w najwyżej położonym punkcie miasta, na wzgórzu wapiennym, w miejscu legendarnego pobytu św. Wojciecha w Opolu.

Ciekawy architektonicznie jest budynek dworca głównego PKP ze wspaniałą akustyką, peronami zbudowanymi na lukach i konstrukcjami zadaszeń w stylu korynckich kolumn. Obok - gmach poczty, zbudowany wyraźnie w myśl berlińskiej szkoły architektonicznej Friedricha Schinkla.

Jak żyli Opolanie w dawnych czasach, pokazuje bierkowicki skansen. Muzeum Wsi Opolskiej przenosi turystę do epoki drewnianych chałup z klepiskiem, kuźni z miechami, pasiek, młynów, do epoki pieczenia domowego chleba i jadania z glinianych garnków. To ponad 50 wiejskich budowli, odtwarzających „zaklętą w drewnie" historię śląskiej wsi. Tej, której już nie ma, a do której współczesny człowiek chętnie powraca z nostalgią.

Źródło: Urząd Marszałkowski w Opolu






czwartek, 2 kwietnia 2015

Tanie zwiedzanie Tarnowa - Tarnów w jeden dzień

Odległość
Z Krakowa  do Tarnowa odległość, jaką mamy do pokonania to: 85-95 km. Czas jazdy to ok. 1 godziny (!). Podobnie jak w przypadku Bielska-Białej dojazd jest szybki (nawet szybszy ;)) i do tego jedzie się "jak po stole" piękną i - póki co - jeszcze darmową autostradą A4.
Dojazd
Szukając połączenia z Tarnowem, brałem pod uwagę dojazd:
- autem
- busem
- pociągiem
Dojazd autem miał ten plus, że dojazd jest szybki (jazda autostradą A4). Można jeszcze obniżyć koszt dojazdu korzystając z blablacar.pl albo różnych grup tematycznych na FaceBook-u. Dodam, że dojazd autobusem lub pociągiem jest całkiem znośny.
Zwiedzanie
Do zwiedzanie polecam wykorzystanie przewodnika AUDIO udostępnianego przez Tarnowskie Centrum Informacji:

http://www.it.tarnow.pl/index.php/pol/Atrakcje/TARNOW/Ciekawostki/Przewodnik-po-Tarnowie-audio

Przewodnik po Tarnowie - audio
  1. Ratusz (.mp3, 15:54 min.)
  2. Rynek (.mp3, 12:46 min.)
  3. Katedra (.mp3, 15:39 min.)
  4. Muzeum Diecezjalne (.mp3, 13:01 min.)
  5. Fortyfikacje miejskie (.mp3, 10:42 min.)
  6. Synagoga (.mp3, 12:42 min.)
  7. Brama Pilźnieńska (.mp3, 7:25 min.)
  8. Klasztor Bernardynów (.mp3, 14:51 min.)
  9. Wielkie schody (.mp3, 9:25 min.)
Dodatkowo warto skorzystać ze wskazówek jak zaplanować miejsca do odwiedzenia, np.:

http://www.it.tarnow.pl/index.php/pol/Atrakcje/TARNOW/Zabytki-i-atrakcje/Tarnow-w-330-minut

Sporo ciekawych przewodników można tez dostać za darmo w Centrum Informacji położonym na tarnowskim rynku. Poniżej zamieszczam swoje zdjęcia z Tarnowa:











Gastronomia
Zachęcam do spróbowania lokalnego specjału, jakim jest herbata z tarniny :)


sobota, 14 marca 2015

Wycieczki te dalekie i te bliskie: Bielsko-Biała w jeden dzień

Odległość

Z Krakowa  do Bielska odległość jadąc po możliwe krótkiej trasie mamy 90 km. Czas jazdy to ok. 1,5 godziny. W sam raz na krótką, jednodniową wycieczkę z Krakowa. Zresztą nie tylko stąd. Bielsko-Biała jest dobrze skomunikowania również ze Śląskiem i łatwo tutaj dojechać zarówno z Gliwic, Katowic, czy też już bardziej odległej Częstochowy.

Dojazd
Skoncentruję się na przedstawieniu możliwości dojazdu do Bielska-Białej z Krakowa. Szukając połączenia z tym miastem, brałem pod uwagę dojazd:
- autem
- busem
- pociągiem

Dojazd autem miał ten plus, że dojazd jest krótki, szybki, a do tego przy obecnych cenach paliw stosunkowo tani. Dodatkowo pozwala jeszcze ograniczyć koszty dojazdu korzystając z "blablacar", które pozwala na znalezienie współpasażerów. Wybierając się na wycieczkę w niedzielę jest dość łatwo znaleźć towarzyszy podróży, w szczególności w drodze powrotnej, kiedy do Krakowa po weekendowym pobycie u rodziców wracają studenci. Ostatecznie zresztą wybrałem dojazd własnym autem. Dojazd busem odpadł z uwagi na czas i koszt dojazdu. Dla chcących wybrać ten środek transportu polecam skorzystanie ze strony jednego z przewoźników, którego znalazłem:

http://interpalm-bus.pl/

Dojazd pociągiem z uwagi na czas przejazdu (ponad 3,5 godziny (!!)) polecam tylko wielkim miłośnikom kolejnictwa ;)

Zwiedzanie
Bielsko-Biała była kiedyś (zresztą dalej stara się podtrzymywać tradycje) silnym ośrodkiem przemysłowym. Dlatego też jednym z pierwszych punktów do odwiedzania na trasie naszej wycieczki było Muzeum Włókiennictwa. Jak przystało na "centusia krakowskiego" skorzystaliśmy z darmowego wejścia, które przypada w niedzielę. Dzięki temu udało się zaoszczędzić 20 zł, które można było wydać na inne cele, jak chociażby zapoznanie się z lokalnym rynkiem gastronomicznym ;) Samo muzeum polecam wszystkim maniakom techniki :) W muzeum można zapoznać się z pełnym cyklem produkcji tkanin, a nawet samemu spróbować sztuki tkania. Moją uwagę zwrócił opis w przewodniku dotyczący sytuacji na rynku tkackim z początku XIX wieku - jako żywo przypomina mi obecne przepychanki górniczych związkowców z przedstawicielami rządu.. zresztą poniżej zamieszczam opis zaczerpnięty z w/w przewodnika:

" [...] Wraz ze zwiększaniem się liczby maszyn zaczęli występować przeciwko ich stosowaniu drobni rękodzielnicy, nie posiadający środków finansowych na mechanizację warsztatów bądź nie umiejący się dostosować do nowego systemu. Maszyny burzyły dotychczasowy porządek, „fabrykanci" produkowali więcej, szybciej i tańszym kosztem, a pracujący w starym systemie cechowym nie mieli szans w konkurencji z nimi. Wiadomo o kilku przykładach „walki z maszyną" na terenie Bielska i Białej, m.in. w 1815 roku bielscy postrzygacze protestowali przeciwko używaniu postrzygarek przez handlarzy sukna Scholza i Wickmanna, skarżyli się również na innych kupców, którzy przy wykończaniu sukna korzystali z usług „fabryk". Sytuację zaogniał wielki kryzys, jaki od 1816 roku ogarnął sukiennictwo, głównie rzemiosło cechowe, i trwał do początku lat 20. XIX wieku".

Zwiedzając muzeum zastanawiałem się, co było przyczyną/przyczynami upadku przemysłu włókienniczego w naszym kraju na początku lat '90 ubiegłego stulecie, który przecież przez długie stulecia był silnym elementem gospodarki na ziemiach polskich.. pewne wyjaśnienia zostały zawarte we wspomnianym już przewodniku:
"[...] Decydujące zmiany przyniosło ostatnie dziesięciolecie XX wieku, w którym przemysł zmuszony został do działania w zupełnie nowych warunkach polityczno-gospodarczych. W tym okresie miał miejsce bezprzykładny upadek większości przedsiębiorstw, z dominującej przez stulecia branży włókienniczej. Spowodowany został utratą głównego dotychczasowego odbiorcy - pogrążają­cego się w kryzysie ZSRR, inflacją i zmianą warunków finanso­wych oraz konkurencją wyrobów azjatyckich. Upadek przypieczętowała decyzja władz państwowych o nieopłacalności dalszego inwestowania w tę dziedzinę przemysłu".

Do mnie dodatkowo zdecydowanie bardziej trafiło następujące wyjaśnienie:

"[...] Wejście gospodarki wolnorynkowej rozłożyło bielskie wełniarstwo na łopatki. Ale nie tylko to, co podkreśla Józef Ćwiertka. W całej Europie, na całym świecie nastąpił spadek zapotrzebowania na wełnę. Syntetyki i tańsze materiały np. bawełna, od lat wypierały wełnę, która z czasem stała się towarem bardziej luksusowym. Z kilkudziesięciu procent, w jakich wełna wypełniała cały sektor tkanin kilkadziesiąt lat temu, dziś pozostało jedynie 1,7 proc. - konkretyzuje Józef Ćwiertka. Do tego doszła ekspansja produktów z Chin, Indii i innych państw azjatyckich. Nie dość, że tamten region zalewa świat tańszymi materiałami, to kraje te brylują też w produkcji wełny. Nowe technologie, cienka przędza, a do tego tania siła robocza sprawiły, że wełniarstwo zniknęło z całej Europy"
(Źródło: http://www.bielsko.biala.pl/aktualnosci/24044/pomnik-dla-ludzi-welny) 
Poniżej kilka zdjęć przedstawiających muzeum





Kolejny punkt wycieczki to odwiedziny muzeum zamkowego (coś dla miłośników sztuki), spacer przy bielskim teatrze, który ma być <podobno> wierną kopią wiedeńskiego teatru. Na samej starówce tez nie brakuje ciekawych miejsc:








Gastronomia
Polecam odwiedzić Browar Miejski, który w swojej ofercie ma szeroki wybór piw do tego produkowanych na miejscu. Piwo można wypić w sąsiedztwie kadzi piwnej wystawionej w centralnej części restauracji. Moim zdaniem rewelacyjne miejsce to również bar/kawiarnia poświęcona w całości losom Fiata 126p ("Malucha"), którego historia jest nierozerwalnie związana z historią Bielska-Białej:






Sponsor wycieczki ;)
Postanowiłem jakiś cas temu, że pieniądze, które dostaję od banku w ramach promocji pay-back itp. będę przeznaczał na różnego rodzaju wycieczki. Cała wycieczka do "Białej" była sponsorowana przez BNP PARIBAS, który obiecał mi (centusiowi krakowskiemu ;)) 70 zł za płatności kartą:

http://livesmarter.pl/wraca-70-zl-za-zalozenie-ikonta/

czwartek, 12 marca 2015

Bary mleczne wiecznie żywe..

Muszę przyznać, że z nieukrywaną przyjemnością jestem klientem barów mlecznych, które mimo upadku PRL-u, ostały się w Grodzie Kraka.. dwudaniowy obiad w cenie 5-6 zł i do tego całkiem smaczny to raczej rzadkość w ofercie szerokiego rodzaju stołówek.. zresztą lepszych pierogów z serem niż w barze mlecznym w Nowej Hucie przy ul. Andersa to ja chyba w żadnym innym miejscu nie jadłem :) Do wrażeń dodatkowych, które są GRATIS zaliczam pewne przeniesienie się w czasie: wystrój wnętrza, strój pracowników, czy wreszcie możliwość obserwowania takich obrazków jak przelewanie zupy pomiędzy dwoma starymi, metalowymi i do tego solidnie poobijanymi wiadrami - "bezcenne".. :) Kolorytu dodaje z pewnością fakt, że jest to miejsce, w którym chyba jak mało gdzie można poobserwować pełny przekrój społeczeństwa.. w końcu jeść każdy musi, a żołądki mamy podobne.. ;) Dodałbym tylko, iż poziom krakowskich barów mlecznych jest bardzo nierówny.. raz pod względem smaków jedzenia, a dwa pod względem pilnowania o ogólny porządek przy stolikach.. zauważalnym jest również podział barów mlecznych na takie, w których osób pijanych oraz osób - delikatnie mówiąc - niedbających o higienę się nie obsługuje :) Dodatkowym walorem może być również architektura wnętrz, jak chociażby w barze mlecznym przy Placu Centralnym w Krakowie :)

Ze swojej strony polecam zestaw:
- barszcz ukraiński z fasolą
- pierogi z serem w ubranku z cukru pudru i słodkiej śmietany.

Cały zestaw ok. 5,50 zł (Bar Mleczny "Bieńczyce"). 

W wielu innych miastach jak np. Warszawa, Wrocław itd. bary mleczne też sobie radzą na konkurencyjnym rynku usług gastronomicznych. Pozwolę sobie przytoczyć wybraną recenzję z baru mlecznego "MIŚ" we Wrocławiu:

"Lokalna legenda. O Misiu słyszałam dużo. Wszystko od studentów. Że rewelacyjne ceny, że dobre, domowe dania. Cóż, trzeba było spróbować będąc we Wrocławiu.
Od wejścia kolejka spora (ale idzie sprawnie i miejsce również można szybko znaleźć), gdyż pora typowo obiadowa, na tablicy widać, że coraz mniej dań- zaczyna się panika, czy zdążę zamówić pierogi ruskie, zanim ich zabraknie? Czy będzie jeszcze schabowy? Gulasz? Uff, były :) Dania w cenach rewelacyjnie niskich, od kilkunastu groszy do bodajże 7 coś za schabowego (ba, nawet tłuszczyk z cebulką możemy sobie dokupić za 16 groszy!). Zamawiamy przy jednym miejscu, dalej zaś z paragonem odbieramy dania.
Co ważne - nie ma tu typowych zestawów- te komponujemy sobie sami. Wyznaję zasadę, że dobry bar mleczny poznaję po pierogach (świetne), schabowym (dobry, choć jadałam lepsze i większe) i kopytkach (których nie było). I sądzę, że jest on dobry :).
Wystrój jak to w barach mlecznych- fajerwerków tu nie będzie, ale jest czysto, chociaż z klientelą bywa różnie- z racji, że tanio, mogą przyjść i tacy, którzy fiołkami nie pachną, ale kto im zabroni? Oni też chcą coś zjeść w końcu.

Podsumowując - do Misia wstąpić trzeba, nawet po to żeby choć trochę poczuć dawne, prl-owskie klimaty :) " 


<Autor: "Lacocina"; źródło: https://www.zomato.com/pl/wroc%C5%82aw/bar-mi%C5%9B-stare-miasto>

Pierogi wyborne z serem i owocami 
Źródło: http://www.delikates.pl/oferta/pierogi/pierogi-wyborne-z-serem-i-owocami

wtorek, 17 lutego 2015

Geoarbitraż lokalny cd.. BASEN

Poprzednio pisałem o możliwościach, jakie stwarza lokalny geoarbitraż.. wizyta u fryzjera, czy mechanika samochodowego może pozwolić na znaczne oszczędności, jeżeli się na nie zdecydujemy poza centrami dużych miast, czyli np. poza granicami Krakowa ;)

Uważam, że podobnie można podejść do kwestii szeroko pojętej rekreacji i wypoczynku. Takim przykładem może być np. korzystanie z basenów poza granicami administracyjnymi Krakowa. Oczywiście nie proponuję jechać SPECJALNIE poza Kraków, tylko po to, by skorzystać z basenu - uwzględniając koszt dojazdu i poświęconego czasu często może się okazać, że nie jest to opłacalne. Proponowałbym się jednak zastanowić, czy zdarza nam się np. stale przejeżdzać przez jaką miejscowość jadąc do/z pracy, czy też na weekendowy odpoczynek. Okazuje się bowiem, że wizyta na jednym z basenów położonych poza centrami większych miast, jak np. poza Krakowem, a w stosunkowo niewielkiej odległości oferuje podobny, o ile nawet nie wyższy, poziom usług. Przykłady basenów, które mogę polecić w okolicy Krakowa:

- Niepołomice (5 zł/h)
- Skawina 
- Wieliczka
- basen przy stopniu wodnym koło Tyńca (promocyjna cena do godz. 14)

Zdaję sobie sprawę, że takie korzystanie z basenów w sąsiednich miejscowościach nie dla każdego będzie dobrym rozwiązaniem. Tu jednak warto przejrzeć ofertę krakowskich basenów pod kątem biletów w promocyjnej cenie w określonych godzinach. Z krakowskich basenów wiem, że dość korzystne ceny oferuje Wisła Kraków - dodam tylko, że będąc tam rok temu byłem mocno zniesmaczony stanem technicznym obiektu i ogólnym - nazwijmy to delikatnie - panującym nieporządkiem. Dla odmiany, z całą pewnością polecam basen AGH, który ma promocyjne ceny w godz. 6-8 rano - to jednak coś dla rannych ptaszków. Podobne promocje można znaleźć również w wielu innych miastach.

Co więcej, taka różnica przy korzystaniu z basenu w mniejszej miejscowości może mieć szczególne znaczenie, jeżeli chcemy się wybrać na basen całą rodzinę. Różnica rzędu 5 zł/osoba, przy cztero-osobowej rodzinie może być już sporą oszczędnością uwzględniająca nawet różnice w koszcie dojazdu do danego miejsca. Atrakcyjnym elementem może być również wykorzystanie tzw. biletów rodzinnych, które pozwalają na dodatkowe ograniczenie kosztów.

czwartek, 5 lutego 2015

Korzystanie z płatnych autostrad.. OPŁACA SIĘ, CZY SIĘ NIE OPŁACA!? :)

Dzisiaj w radiu usłyszałem o zbliżającej się kolejnej podwyżce cen za przejazd słynną autostradą A4 Kraków - Katowice :) Słynną z wielu powodów,  w tym relacji inwestorsko-towarzyskich aktualnego prezesa spółki zarządzającej autostradą z jej ówczesnymi przedstawicielami, gdy ten był jeszcze wysokiej rangi urzędnikiem w Ministerstwie Transportu ;) Ale, żeby nie odbiegać od tematu przechodzę do rzeczy.. otóż za każdym razem, gdy jest sygnalizowana podwyżka, podnosi się ferment na wielu forach internetowych o tym, jak to w/w autostrada jest kiepska oraz przytaczane są liczne argumenty, co by z niej nie korzystać.. :) Badania pomiarów ruchu świadczą jednak coś odwrotnego.. natężenie ruchu jest niezmiernie duże po w/w drodze.. kto w takim razie z niej korzysta!? osoby, które nie zwracają uwagi na koszty opłat związanych z korzystaniem z autostrady Katowice - Kraków? A może odwrotnie!? Korzystają właśnie Ci, którzy szczególną uwagę zwracają na ewentualne oszczędności i dlatego z niej korzystają? Z założenia jazda drogą inną niż w/w odcinek autostrady daje oszczędność 20 zł, które trzeba wydać na autostradowych bramkach.. dróg alternatywnych nie brakuje.. można jechać drogą przez:

- Krzeszowice - Chrzanów (1)
- Olkusz - Sosnowiec (2)
- Skawinę - Oświęcim - Tychy (3)

Jak jednak wyglądają koszty w przypadku tych w/w dróg alternatywnych dla autostrady? Przede wszystkim trzeba pamiętać, że:

- drogi te są dłuższe niż trasa A4
- czas związany z przejazdem z reguły jest również wyższy.


Z pewnością inne spojrzenie na temat w/w kosztów mogą mieć osoby mogące rozliczyć przejazd z środków firmowych. Przede wszystkim oszczędza się płacąc za przejazd autostradą na podatku VAT i podatku CIT, które można wrzucić w koszta. Wtedy zamiast 20 zł płaci się "jedynie" ok. 12,50 zł. Do tego może dojść koszt roboczo-godziny pracownika, amortyzacji auta i w/w wynik jeszcze poprawić ;) Skupmy się jednak na osobie prywatnej. Dla niej pytanie to, czy warto wydać 20 zł za przejazd w/w autostradą. Jadąc autostradą do pokonania mamy 79 km, które wg. Google Maps powinniśmy przejechać w 59 minut. Jak wypadają drogi alternatywne:

(1) 83,3 km, 1.38 godz.
(2) 82,7 km, 1.27 godz.
(3) 108 km, 2.00 godz.

Przyjmując koszt przejechania 1 km w wysokości 0,50 zł (to i tak niewiele biorąc pod uwagę jakie stawki podaje urząd skarbowy, który raczej nie jest chętny do dzielenia się pieniędzmi z podatnikami) na każdej z w/w tras z powodu większej odległości niż jadąc A4 należy dodać co najmniej:

(1) 12,15 zł
(2) 11,85 zł
(3) 24,50 zł.

Tak więc trasa nr 3 raczej odpada ;) W przypadku trasy nr 1 i nr 2 należy brać poprawkę na analizę kosztów przejechania 1 km. Przyjęta stawka 0,50 zł/km jest raczej dość niska i część samochodów (z uwzględnieniem kosztów amortyzacji) nawet przy aktualnie niskich kosztach paliwa nie zmieści się w podanej stawce.  Osobną kwestią pozostaje koszt własnego czasu straconego na jeździe autem. Tu można zrobić podobne porównanie i:

(1) 39 minut więcej spędzonych w aucie to oszczędność ok. 8 zł. "Stawka za godziną" to: 12,30 zł
(2) 28 minut więcej spędzonych w aucie to oszczędność ok. 8 zł. "Stawka za godziną" to: 16 zł.

Czy mamy dodatkowe zajęcie, przy którym jesteśmy w stanie zarobić więcej w ciągu godziny niż podane powyżej stawki? Uważamy, ze godzina naszego życia poświęcona na to co chcemy, a nie na to co musimy (tj. jazda z punktu A do punktu B) jest warta więcej niż te 12-16 zł? W ten sposób moim zdaniem można podejść do tego, czy opłaca/nie opłaca się jechać autostradą A4. Podobne podejście można zastosować wobec każdej innej drogi płatnej tj. brać pod uwagę:

- długość tras, które mamy do wyboru i policzyć koszt przejazdu
- uwzględnić czas, jaki przeznaczamy na przejechanie danego odcinka. Należy dodać, że to co wydaje się opłacalne przy jednej osobie, może wyglądać zupełnie inaczej, jeżeli autem jedzie 5 osób.

Na zakończenie pozwolę sobie wkleić również propozycję Google Maps przedstawiającą sugerowane połączenie kolejowe Kraków-Katowice :) Może będzie to dla kogoś inspiracją do skeczu kabaretowego.. ;) Propozycja jazdy pociągiem Kraków - Katowice jest bowiem przez .................Włoszczową :D Czas przejazdu: 2.47 h.

 Zdjęcie pochodzi z: http://pl.wikipedia.org/wiki/Autostrada_A4_%28Polska%29

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Geoarbitraż, a wizyta u fryzjera..

Pod pojęciem geo-arbitraż z reguły pojawia się wyobrażenie chatki z bambusów położonej nad piękną plażą przy oceanie.. na swojej skórze (i to dosłownie ;)) miałem okazję przekonać się o potędze geoarbitrażu na swoim lokalnym podwórku.. wizyta centusia krakowskiego (mimo postępującej łysiny ;)) u fryzjera w Grodzie Kraka jest związana z wydatkiem rzędu 25-30zł. Korzystając z odwiedzenia w weekend "swoich rodzinnych stron" wybrałem się do miejscowego fryzjera, gdzie cena usługi była o 50% (!!) niższa niż zwykle do tej pory przychodziło mi płacić. Siedząc sobie u fryzjera w fotelu doszedłem do wniosku, że takie postępowanie może być bardzo korzystne finansowo również w przypadku wielu innych usług i zakupów tj.:

- naprawa samochodu (zarówno mechanika, jak i lakierowanie)
- kupno mięsa/wędlin u rzeźnika
- drobne usługi ślusarsko-stolarskie
- wiele, wiele innych..

Oczywiście nie można zapominać o koszcie związanym z dotarciem do danego miejsca. Można jednak się zastanowić, czy da się połączyć przyjemne z pożytecznym.. w moim przypadku jazda 125 km tylko w celu odwiedzenia fryzjera nie bardzo znajduje ekonomiczne uzasadnienie :) ..sytuacja się jednak zmienia w momencie, kiedy taka wizyta u fryzjera jest niejako przy okazji odwiedzin w rodzinnych stronach.. oczywiście spokojnie znacznie bliżej pewnie znalazłbym usługi w równie atrakcyjnej cenie.. to wymaga jednak odrobiny samozaparcie  w poszukiwaniach albo przynajmniej posiadania znajomych, których opinie/polecenia są przez nas uważane za warte uwagi.


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Muzea w Krakowie za darmo - Kultura za darmo ;)

Niedzielne popołudnie.. na parkingach pod krakowskimi centrami handlowymi samochody leniwie się poruszają w poszukiwaniu wolnych miejsc.. przed kasami w sklepach kolejki przestępujących z nogi na nogę osób.. ogólny gwar i harmider.. w tym samym czasie w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie CISZA.. jedynie pojedyncze osoby zapoznają się z udostępnioną ekspozycją.. dziwne!? ;) eee.. malkontenci stwierdzą, że przecież:

- wystawa z pewnością jest nieciekawa (!)
- bilety za drogie (!)
- jak muzeum, to są tam pewnie tylko jakieś zakurzone eksponaty (!)
- jak to w muzeum, niczego nie wolno dotknąć (!)
- etc.
- itp.
- itd.

Każdemu z takim zarzutami odpowiem:
- zachęcam do odwiedzin, a wiele osób z pewnością się zdziwi poziomem ekspozycji (!) :)
- w muzeum można postrzelać z broni maszynowej (!) ;)
- muzeum w taki dzień jak niedziela jest DARMOWE (!) :)

Zresztą chciałbym z tego miejsca namówić WSZYSTKICH do odwiedzania krakowskich muzeów - nie tylko (albo nawet przede wszystkim) w inne dni niż Noc Muzeów :) Dodam, że nie potrzebna jest do tego wcale sakiewka srebrnych monet :) Praktycznie każde muzeum, które odwiedzałem w Krakowie ma wybrany jeden dzień w tygodniu, w którym możliwe jest jego oglądanie za darmo. Co zrozumiałem, jest to czasem pewna niedogodność wynikającą z pogodzenia wizyty w muzeum z innymi obowiązkami :) Jak to się jednak mówi: "Kto chce - szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu" :)

Poniżej zamieszczam swój prywatny RANKING miejsc do odwiedzania wraz z podaniem dnia tygodnia, w którym muzeum można zwiedzić za darmo:

1. MUZEUM ARMII KRAJOWEJ w Krakowie ("darmowy" dzień: niedziela)
2. MUZEUM LOTNICTWA w Krakowie ("darmowy" dzień: wtorek) - polecam również rowerem ;)
3. MUZEUM SCHINDLERA w Krakowie ("darmowy" dzień: poniedziałek)
4. MUZEUM KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ w Krakowie ("darmowy" dzień: wtorek)
5. MUZEUM POD RYNKIEM w Krakowie ("darmowy" dzień: poniedziałek)
6. MUZEUM ETNOGRAFICZNE w Krakowie ("darmowy" dzień: niedziela)
7. MUZEUM NARODOWE w Krakowie ("darmowy" dzień: niedziela)

i jeszcze dwa muzea, dla których nie pamiętam jaki dzień jest tym "darmowym":

8. MUZEUM NA UL. POMORSKIEJ ("darmowy" dzień: (?))
9. MUZEUM "STARA SYNAGOGA" ("darmowy" dzień: (?))




sobota, 10 stycznia 2015

Hreczanyki czyli kotlety mielone z kaszą gryczaną

Kuchnia to obok transportu inne równie atrakcyjny temat do poruszenia dla centusia krakowskiego :) W dniu dzisiejszym z pomocą w kuchni przyszedł zapożyczony przepis z Podkarpacia na bardzo smaczne (i oszczędne ;)) kotlety mielone. Zgodnie z przepisem oprócz mięsa mielonego wykorzystuje się kaszą gryczaną, co znacznie zwiększa objętość farszu do smażenia kotletów. Tym sposobem osiągnąłem wzrost objętości (~50%), którego może pozazdrościć niejeden rekin giełdowy :) A ja mam dodatkowy obiad GRATIS w cenie :)

Poniżej sam przepis, z którego korzystałem (http://bibliasmakow.pl):

Składniki (na ok. 12 kotletów, 1 kotlet ok. 150 kcal):
1/2 kg mięsa mielonego
200 g (szklanka) suchej kaszy gryczanej (użyłam palonej)
3 jajka
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka pieprzu
olej do smażenia (około 1 łyżkę na porcję kotletów)

sos chrzanowo-koperkowy:
2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
2-3 łyżki jogurtu greckiego
łyżeczka tartego chrzanu ze słoika
2 łyżki posiekanego koperku
opcjonalnie trochę posiekanego szczypiorku
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:
Kaszę gryczaną gotujemy według przepisu na opakowaniu. Odstawiamy do wystygnięcia. W misce mieszamy mięso z kaszą gryczaną, jajkami i czosnkiem. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju (lub więcej, wedle uznania). Z masy formujemy kulki, które następnie spłaszczamy (najlepiej robić to dłońmi namoczonymi w zimnej wodzie). Partiami smażymy z obu stron na złoty kolor (około 5-6 minut z każdej strony).
Hreczanyki podajemy z sosem powstałym z wymieszania podanych składników.

Smacznego!

czwartek, 8 stycznia 2015

Niedoceniany środek transportu w Krakowie

Jako typowy "Centuś krakowski" nie byłbym sobą, gdybym nie poruszył kwestii środka transportu, który jest chyba najbardziej niedocenianym wśród możliwych sposobów przemieszczania się po grodzie Kraka.. otóż po terenie Krakowa oraz jego okolicy - o czym pewnie wiele osób nie zdaje sobie sprawy - można się bardzo wygodnie przemieszczać z wykorzystaniem PKP.. widzę tu dwa duże plusy:

- duuuuża oszczędność czasu,
- oszczędność pieniędzy.

Co zrozumiałe, nie jest to opcja dla każdego, a dla osób, które mieszkają w bliskiej odległości od stacji PKP. Już sobie wyobrażam ten pomruk niezadowolenia czytającego te słowa, który tylko mruczy pod nosem, że "co jak co, ale mnie to nie dotyczy".. przyznam, że sam byłem zdziwiony ilością przystanków na terenie Krakowa i w jego okolicy.. mieszkam w okolicy Stacji "Kraków Łobzów" i przez długi czas nie przypuszczałem, że na Krakowski Rynek, czy też na Kazimierz albo Zabłocie znacznie szybciej dostanę się pociągiem niż autobusem/tramwajem.. nie mówiąc już o samochodzie w godzinach szczytu ;) A okazuje się, że PKP jest bezkonkurencyjne.. baaa.. może mnie zawieść również w szybkim tempie w wiele innych części Krakowa i nie tylko. Poniżej lista stacji między którymi można się szybko przemieszczać:

- Kraków Mydlniki
- Kraków Łobzów
- Kraków Główny
- Kraków Zabłocie
- Kraków Płaszów 
- Kraków Prokocim

i dalej:

- Wieliczka
- Zabierzów
- Rudawa
- Krzeszowice
- Trzebinia
- Oświęcim

To wszystko w konkurencyjnej cenie (w porównaniu do oferty MPK). Dodatkowym handi-capem może być jazda na jednym bilecie w dwie strony. Bilet w PKP jest z reguły ważny dwie godziny od jego "aktywacji", a załatwiając "szybką sprawę" może się jeszcze uda wrócić na tym samym bilecie..


Kraków Łobzów - Kraków Główny - 6 minut :)

Kraków Łobzów - Kraków Podgórze - 12 minut :) Bezcenne :)